Mały, zgrabny samochodzik skręcił z drogi ekspresowej Florencja-Siena na malowniczą wiejską dróżkę. Niczym wstążka ciągnęła się przez zadbane, jakby nakreślone za pomocą linijki, pola winogronowe. Błękit nieba zmuszał wierzyć, że nad nami morze. Przed oczami zaczynał się wyłaniać obraz jak z pocztówki – równe cyprysy, wzgórza, winnice i miasta na klifach.