Barcelona w 3 dni. Co warto zwiedzić?
Czy 3 dni to wystarczająco dużo, żeby zobaczyć Barcelonę? Zdecydowanie, nie! Ale wystarczą, by się w niej zakochać, zwiedzić niektóre wspaniałe atrakcje, mniej lub bardziej znane, zapoznać się z wyjątkową kuchnią i potem wrócić tu na dłużej.
Spis treści:
W tym artykule opowiemy wam ile można „wycisnąć” z Barcelony w maksimum 3 dni.
La Boqueria
Kiedy całe miasto jeszcze śpi, rynek La Boqueria już tętni życiem. To tutaj spędzają poranki mieszkańcy Barcelony. Zaopatrują się w najświeższe produkty, jedzą śniadania, popijają wino, spotykają się ze znajomymi w małych knajpkach. Sprzedawcy wyciskają soki z owoców, otwierają ostrygi, noszą tusze wieprzowe na swoich plecach.
Wchodzimy przez wielkie żelazne wejście, które prowadzi do w pełni funkcjonującego świata żywności. Podłogi są zalane roztopionym lodem, kolorowe stragany przyciągają uwagę kolorowymi oraz idealnie równo ułożonymi produktami. Jest gwarnie i tłoczno, ale to tylko dodaje uroku temu miejscu. Mieszkańcy nazywają rynek La Boqueria „La Dame de La Rambla.” Jeszcze w XIII wieku, kiedy w miejscu ulicy La Rambla płynął strumień, a miasto było otoczone murami, radca króla podarował obywatelom działkę pod sprzedaż koziego mięsa. W języku katalońskim kozie mięso brzmi jako „boc” stąd nazwa La Boqueria. W 2005 roku na światowym kongresie rynków w Waszyngtonie La Boqueria zdobył nagrodę za najlepszy rynek na świecie. A CNN uznał go za najlepszy rynek świeżych produktów. Polecamy zająć miejsce na wysokim stołku w jednym z barów i zjeść coś tradycyjnego na śniadanie lub lunch.
Targ spożywczy Boqueria to obowiązkowy punkt na mapie Barcelony. W ofercie znajdują się różnorodne stoiska sprzedające wiele wariantów owoców, oliwek, owoców morza, wędlin, serów… Niezależnie od tego, czy wpadliście po składniki piknikowe, zjeść tapas w jednym z barów, czy po prostu rzucić okiem na targ, La Boqueira gwarantuje niezapomniane wrażenia i prawdziwą hiszpańską atmosferę.
7 arcydzieł Antonio Gaudiego w Barcelonie
Palau Guell
Jest to jeden z pierwszych projektów Gaudiego. Zleceniodawca budynku – polityk i mecenas Eusebi Güell – został nie tylko patronem Gaudiego, ale też jego bliskim przyjacielem. Dał twórcy wolną rękę i nieograniczony budżet na budowę rodzinnego pałacu. Po raz pierwszy Gaudi miał możliwość wykorzystania tych wszystkich elementów architektury, które później zdefiniowały jego unikalny styl. W Palau Guell Gaudi zaprojektował również wnętrza.
Zwiedzanie: - 11 EUR/os. przy zakupie online tu, - 12 EUR/os. przy zakupie na miejscu. Obecnie, w związku z pandemią Covid-19, bilety są tańsze i można je kupić za 5 EUR/os.
Sagrada Familia
Budowa Sagrada Familia rozpoczęła się w 1882r. Pierwszym śmiałkiem, który podjął się wyzwania był Francisco de Paula del Villar y Lozano. Według jego projektu bazylika miała powstać w stylu neogotyckim. W 1883r. na scenę wskoczył Antonio Gaudí, który przejął projekt Villara i zmienił go nie do poznania. Co ciekawe przed tym zleceniem kataloński architekt prowadził dosyć zamożne życie. Był dandysem i smakoszem, nosił drogie garnitury, a jego fryzura i broda zawsze wyglądały nienagannie. Jednak nowy projekt całkowicie go odmienił. Całkowicie poświęcił się nowemu wyzwaniu oraz stał się bardzo pobożny. Zamieszkał na budowie, przestał dbać o swój wygląd oraz odżywianie. Na ulicy brano go za żebraka. Niestety w 1926 r wracając z budowy Gaudiego potrącił tramwaj, a kilka dni później architekt już nie żył. Artysta oddał bazylice ponad 40 lat swego życia, co, jak wiecie, nie pozwoliło mu na ukończenie swojego największęgo dzieła. Klikając w link tu, znajdziecie bardzo ciekawe informacje o tym jak wyglądały postępy w pracach przy budowie świątyni na przestrzeni lat.
Gołym okiem widać, że główną inspiracją w twórczości Gaudiego jest natura. Drzwi wejściowe ozdobione liśćmi i drobnymi owadami, czy kolumny przypominające drzewa, których „gałęzie” sięgają sklepienia. Można tak długo wymieniać. Co ciekawe, elementy, które wydawałoby się są tylko częścią dekoracji, mają również swoje zastosowanie praktyczne, np. wspomniane poprzednio gałęzie utrzymują ciężkie sklepienie.
Sagrada Familia miała wyglądać jak dzieło natury, a nie człowieka. Ale według Gaudiego, dzieło człowieka nigdy nie powinno przewyższać dzieł Boga oraz natury. Dlatego jego świątynia ma 170 m i jest nieco niższa, niż znajdujący się w pobliżu najwyższy punkt widokowy Barcelony – wzgórze Montjuic(173 m n.p.m). Z zewnątrz kościół przypomina wilgotny zamek z piasku, który po zakończeniu budowy ma zostać najwyższą świątynią w Europie. Plany są bardzo ambitne, a obietnice dokończenia Sagrada Familia już w 2026 r. wydają się być gołosłowne. Na dzień, w którym piszemy ten artykuł, ukończono jedynie 8 wież, a ma ich być aż 18.
Będąc wewnątrz zwróćcie uwagę na kryptę El Carmen Virgin. Właśnie tam pochowano Antonio Gaudiego. Sagrada Familia jak i każde niepospolite dzieło architektury często poddawano krytyce. Natomiast obecnie przynosi ona do budżetu Barcelony ok. 25 mln euro rocznie i nikogo nie pozostawia obojętnym.
Zwiedzanie: Czy warto wejść do środka? Oczywiście! Bilet kosztuje 26 EUR/os.(24 EUR dla osób do 30 roku życia). Nie obejmuje wejścia na wieże, potrzebny jest osobny bilet. Ale przez obecną sytuacje epidemiologiczną, wieże są zamknięte dla zwiedzających. Bilety polecamy wykupić online (tutaj) na konkretną godzinę, co pozwoli uniknąć stania w kolejkach. W każdą niedzielę o 09:00 (od 5 września) w Sagrada Familia odbywa się msza międzynarodowa. Wtedy można wejść do świątyni bezpłatnie. Oczywiście, podczas mszy nie wolno robić zdjęć oraz filmów, należy też zostać do końca nabożeństwa. Jeśli nie zależy wam na zdjęciach oraz filmach, a jedynie na zobaczeniu wnętrza, to bardzo polecamy tę opcję. Więcej szczegółów tutaj.
Park Guell
Nie tak dawno Park Guell był dostępny za darmo dla wszystkich zwiedzających jako park miejski. Teraz z tego przywileju mogą korzystać jedynie mieszkańcy. Spacerując po parku każdy chce jak najszybciej dostać się do słynnej falistej ławki. Przypomina ona gigantyczny kolaż. Usiąść na niej i po prostu podziwiać widok na Barcelony okazało się prawdziwym wyzwaniem. Turyści wchodzą na nią z nogami, podskakują do zdjęć tym samym niszcząc delikatną płytkę. Niektóre elementy ławki nie raz zostały zniszczone, co skutkowało tym, że musiały zostać zamienione na zwykłą białą ceramikę. Nigdy tego nie róbcie. Jeśli ktoś nie ma szacunku dla innych zwiedzających, którzy potem usiądą na brudną ławkę, to chyba warto go okazać architektowi i jego unikatowemu dziełu.
Jednym z najbardziej fotografowanych elementów Parku Guell jest kolorowa salamandra. Jest to idealny przykład mozaiki, z której zasłynął Gaudi. Technika ta w języku katalońskim brzmi jako „trencadís” czyli „potłuczony.” Gaudi wykorzystywał małe nierówne kawałki kolorowej ceramiki i układał je w kolaż, tym samym tworząc efektowne i barwne dzieło.
Zwiedzanie: Wejście do parku kosztuje 10 euro. Bilet należy wykupić na konkretną godzinę online. Obecnie w parku nie ma punktu sprzedaży biletów. Wszystkie rodzaje biletów znajdziecie tutaj.
Casa Batllo
Bardzo osobisty projekt Gaudiego, który pokazał, że ze zwykłego starego budynku można zrobić dzieło sztuki. Chyba jest to najpiękniejszy i najdziwniejszy dom autorstwa Gaudiego. Pastelowe kolory ceramicznej płytki, dużo kamienia, żelazne balkoniki przypominające paszcze. Dom jest powszechnie znany jako „Dom kości” i faktycznie, fasada pierwszego piętra bardzo przypomina szkielet.
Zwiedzanie: Zwiedzanie Domu Batllo możemy zaliczyć do najdroższych. Nawet Sagrada Familia jest prawie o połowę tańsza. Ceny biletów: - 35 EUR/os. przy zakupie online (bilety można kupić tutaj), - 39 EUR/os. w kasie.
Casa Calvet
Najbardziej konserwatywny i “spokojny” dom. Gaudi stworzył go na zamówienie wdowy tekstylnego przedsiębiorcy. Dom ma urocze balkoniki i bajkowe poddasze. Obowiązkowo zwróćcie też uwagę na kolumny po obu stronach wejścia. Mają formę ułożonych w stos szpul, które nawiązują do rodzinnej firmy produkującej tekstylia. Widać, że artysta traktował każdego klienta bardzo indywidualnie i dbał o wszelkie szczegóły. Choć bardzo różni się stylem i wyglądem od pozostałych dzieł Gaudiego, właśnie za ten dom architekt dostał nagrodę za pierwsze miejsce w konkursie na budowlę artystyczną Barcelony. Casa Calvet ma swoją niepowtarzalną estetykę.
Zwiedzanie: Dom jest zamieszkały, więc nie można go zwiedzić, ale na parterze znajduje się restauracja Casa Calvet Barcelona. Menu możecie sprawdzić tutaj.
Casa Vicens
W 1883 r. Manel Vicens, makler giełdowy i walutowy, powierzył Gaudiemu zaprojektowanie letniego domu ogrodowego w dawnej wiosce Gràcia. Dom Vicens był jednym z pierwszych dzieł Antoniego Gaudiego. Właśnie tym budynkiem architekt zapoczątkował ruch modernistyczny w Katalonii.
Zwiedzanie: Wstęp kosztuje 16 EUR/os. Bilety można kupić online tutaj tutaj.
Casa Mila
Ostatni świecki projekt Gaudiego. Niekonwencjonalny i grubo ciosany wygląd spowodował, że mieszkańcy nazywają go “kamieniołomem.” Sprawia wrażenie, że nie ma końca i jest ciągłą krzywą, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz.
Zwiedzanie: - 24 EUR/os. przy zakupie online - 27 EUR/os. przy zakupie w kasie Zwiedzanie architektury Gaudiego wymaga naprawdę sporo środków. Wszystkie rodzaje biletów znajdziecie tutaj.
Palau de la Musica Catalana
Pałac Muzyki Katalońskiej błędnie uważany za dzieło rąk Antoniego Gaudi. Pałac stworzył Lluís Domenèch i Montanera - jeden z najwybitniejszych przedstawicieli katalońskiej secesji. Palau de la Musica Catalana pomieścić może 2200 osób i wciąż pozostaje jedyną sala koncertową, oświetlaną jest przez naturalne światło, ponieważ z obu stron znajdują się ściany wykonane ze szklanych witraży.
Zwiedzanie: Bilet wstępy kosztuje 13 EUR/os. Dostępny jest rabat rabat 20% na wczesną sprzedaż, do 30 dni przed terminem wizyty. Bilety należy kupić online z wyprzedzeniem na konkretną godzinę tutaj. Jest jeszcze jedna opcja zwiedzenia Pałaca Muzyki i to „ za darmo”. Można po prostu kupić bilet na koncert.
Śladami filmu „Pachnidło. Historia pewnego mordercy”
Pewnie czytaliście książkę “Pachnidło: historia pewnego mordercy” autorstwa Patricka Suskinda. W 2006 r wyszedł wręcz genialny i jednocześnie przerażający francusko-hiszpańsko-niemiecki film fabularny w reżyserii Toma Tykwera. I choć wydarzenia opisane w książce odbywają się we Francji, głownie w Paryżu, to rolę najbardziej śmierdzącej stolicy w filmie zagrała Barcelona. My wyruszyliśmy na spacer śladami filmu, do czego i was również zachęcamy.
Placa de la Merce
Na Placa de la Merce rozegrały się dwie kluczowe sceny z filmu: narodziny i śmierć Jean-Baptiste Grenouille'a, a sam plac pełnił rolę śmierdzącego targu rybnego. Dekoracja placu okazała się niezwykle czasochłonna, ponieważ zespół produkcyjny chciał zapewnić autentyczne i przekonujące odtworzenie ponurego, niezdrowego i odpychającego Paryża, tak jak zostało to przedstawione w powieści Suskinda. Do kręcenia filmu zużyto 2,5 tony ryb i 1 tonę mięsa. Efekt jest tak niesamowity, że aż trudno rozpoznać ten piękny plac na filmie. Mieszkańcy tej dzielnicy pewnie musieli przeżyć prawdziwy koszmar, ale dzięki temu możemy oglądać bardzo autentyczne ujęcia w filmie.
Placa Reial
Plaça Reial to jeden z niewielu zamkniętych placów w Barcelonie. Ze wszystkich stron otoczony jest pasażami i klimatycznymi kawiarniami. Pod koniec XIX wieku dodano tu żeliwną fontannę Trzech Gracji oraz latarnie uliczne, zaprojektowane przez młodego Gaudiego. W filmie „Pachnidło” Placa Reial pojawia się w scenie, w której Jean-Baptiste Grenouille po raz pierwszy w życiu zobaczył sklep z perfumami. Chociaż nie było potrzeby wprowadzania żadnych zmian w strukturze portyku wokół placu, scena przedstawiająca przejście Grenouille z łuków na placu do Carrer del Vidre okazała się kosztowna. Firma produkcyjna musiała sporo zapłacić restauracjom i barom za zamknięcie tarasów. Scena wymagała 150 statystów. Perfumeria odkryta przez głównego bohatera naprawdę istnieje! Nazywa się Herboristería del Rey i jest to jeden z najstarszych sklepów w Barcelonie, założony w 1823 roku. Oficjalną stronę sklepu znajdziecie tutaj.
Placa de Sant Felip Neri
Plac ten został zbudowany na miejscu cmentarza, podobnie jak wiele placów w starej części Barcelony. W tym przypadku był to starożytny cmentarz Montjuic del Bisbe. Placa de Sant Felip Neri pojawia się w filmie ‘Pachnidło,” kiedy Jean-Baptiste niechcąco zabija rudowłosą sprzedawczyni śliwek. Plac z fontannami w filmie wygląda dokładnie tak, jak jest dzisiaj, choć oczywiście niektóre współczesne elementy trzeba było ukryć. Aby nadać ogólne wrażenie brudu i ponurości, ściany pokryto brudem, a także spryskano je wodą, żeby stworzyć typowe dla tej epoki zacieki. Scenę zabójstwa kręcili w nocy, aby wzmocnić efekty świetlne między postaciami.
To wszystko świadczy o podejściu reżysera do pracy. Nie uciekał on do łatwiejszej opcji, jaką jest GreenScreen (pozwala zastąpić tło, w którym odgrywana jest scena dowolnie innym np. wygenerowanym komputerowo), lecz próbował stworzyć prawdziwą Francję w Barcelonie.
Inne miejsca w Barcelonie, gdzie nakręcono sceny z filmu „Pachnidło”
- El Poble Espanyol - Carrer Ferran - Katedra - Parc del Laberint D'Horta - Esglèsia dels Sants Just i Pastor Pozostałe miejsca zwiedzimy podczas naszej kolejnej wizyty w Barcelonie.
Zdjęcia w Barcelonie i oraz inych miejscach w Katalonii trwały prawie dwa miesiące. Sceny kręcono także w Gironie, Figueres, Besalú, Cantallops, Tamarit i Tortosie.
The World Begins With Every Kiss
Plaça d’Isidre Nonell
Może się wydawać, że jest to po prostu duże, ładne graffiti. Ale gdy podchodzimy bliżej, to okazuje się że w rzeczywistości jest to mozaika złożona z tysięcy maleńkich płytek ceramicznych. Na każdej płytce nadrukowane jest zdjęcie osoby, miejsca, chwili, wydarzenia lub czegoś, co w jakiś sposób reprezentuje wolność. Mozaikę ze zdjęć zaprojektował Joan Fontcubert z wykorzystaniem zdjęć zrobionych przez mieszkańców. Lokalna gazeta El Periodico poprosiła ludzi o przesłanie zdjęć przedstawiających „chwilę wolności”. Tak oto powstał mural o wymiarach 8m x 3,8 m, który został zainstalowany w 2014 roku.
„Dźwięk pocałunku nie jest tak głośny jak armaty, ale jego echo trwa znacznie dłużej.”
Mirador de Mundet
W starej dzielnicy mieszkalnej Horta na obrzeżach miasta znajduje się mały skarb, którego wielu nie zauważa — można tam dojechać samochodem lub spacerem od najbliższej stacji metra (Valldaura, linia 3). Niestety, spacer nie należy do najłatwiejszych, a wydeptana ścieżka prowadzi przez krzaki oraz chwasty. Ale widok zachodzącego słońca nad Barceloną potrafi wszystko wynagrodzić. Jeszcze niedawno była tu prowizoryczna huśtawka (zrobiona z deski i liny) zawieszona na drzewie, ale z jakiegoś powodu została ona ścięta.
Tablao Flamenco
Wizyta w Barcelonie byłaby niepełna bez flamenco. Flamenco to starożytna sztuka, ogłoszonej przez UNESCO w 2010 roku niematerialnym dziedzictwem ludzkości. Obecnie nie jest łatwo znaleźć otwarty lokal, w którym można zobaczyć ten pełny namiętności taniec. Oprócz tego ceny mogą sięgać nawet 70 EUR/os. My osobiście polecamy LOS TARANTOS na Placa Reial. Otwarty w 1963 roku Los Tarantos Flamenco jest najstarszym tablao w Barcelonie. Scena ta powitała niektóre z najważniejszych postaci ubiegłego wieku, co czyni ją jednym z najbardziej wpływowych tablaos w całym kraju. Obecnie nadal prezentuje autentyczne spektakle flamenco oparte na improwizacji, promując zarówno wielkie nazwiska w świecie flamenco, jak i wschodzących artystów ze sceny lokalnej i krajowej. My byliśmy absolutnie zachwycenie występem i energią tego miejsca.
Wstęp: Bilet wstępu kosztuje 17 EUR/os. Polecamy zakupić bilety online z wyprzedzeniem tutaj. Od 26.11.2021, zgodnie z obowiązującymi przepisami, aby wejść do sali wymagane będzie okazanie jednego z tych dokumentów: Paszport COVID-19 Negatywny wynik testu PCR, wykonanego maksimum 72h przed wejściem lub Negatywny wynik testu antygenowego, zrobionego maksimum 48h przed wejściem.
Występ flamenco oraz wszystkie miejsca opisane w tym artykule możecie zobaczyć w naszym vlogu z Barcelony na YouTube.
Bon Voyage! Katia i Artur
Autorzy:
Katia i Artur - ukraińsko - polskie małżeństwo, które zamiłowanie do podróży, tych małych i dużych, łączy z korpo-pracą na etacie. W podrózach szukamy nowych wrażeń, doznań i inspiracji. Każda podróż to zagłębienie się w nowe kultury, oderwanie się od codzienności, w pewnym sensie odskocznia od korporacyjnej nudy. Jest to nasza szansa na naładowanie baterii i wyrównanie emocjonalnego PH.